niedziela, 15 listopada 2015

Mix wiadomości

W piątek przyszła weterynaryjna siatka narzutowa do łapania kotów chorych i do sterylizacji. Dziękuję wszystkim osobom, które przelały pieniądze i dołożyły się do zakupu. To nasze wspólne dobro dzięki któremu kolejne rzesze niechcianych kociąt nie przyjdą na świat. 





Wczoraj w nocy przeszłam się po naszych osiedlowych punktach karmienia kotów, żeby zobaczyć kto, oprócz stałych bywalców, którzy czekają na mnie punktualnie, zjada pozostawione jedzonko, oczywiście zanim przewinie się przez nie poranna fala gołębi, srok i innego ptactwa i wyczyści wszystko. I doliczyłam się kilkunastu nie znanych mi wcześniej kotów. Widocznie przed zimą kociaki szukają stałych punktów w których znajduje się pożywienie, więc warto regularnie w tym samym miejscu pozostawiać przynajmniej kocie chrupki oraz świeżą wodę, a na wiosnę połapać towarzystwo i wysterylizować. Witajcie więc nieznajomi goście i częstujcie się tak, by przetrwać w zdrowiu zimę.



A to jest rudy Stefan. Kot, który wpadał do naszej zaprzyjaźnionej Doroty do ogródka na kolację, a ostatnio postanowił wpaść nawet do domu. Jak już przełamał strach, zażyczył sobie porcji drapania za uchem. Brudny, ale w dobrej kondycji pojechał na badania do weterynarza, które sfinansuje nasza fundacja, zostanie tez wykastrowany. Wszystkiego dobrego Stefanie!


Ostatnio przeczytałam bardzo jadowity, złośliwy i zawistny wpis pewnej pani na temat działania różnych fundacji w Katowicach. Otóż najłatwiej jest krytykować innych, kiedy samemu nie prowadzi się fundacji czy stowarzyszenia. My dostajemy kilkanaście maili dziennie z prośbą o pomoc dla kotów, jednak nie jesteśmy w stanie pomóc nawet w połowie, z uwagi na ograniczony czas, a głównie środki finansowe. Fundacja KOTY KATOWIC powstała dla naszych podopiecznych 50 kotów i zapewnienie im bytu jest naszym priorytetem. Nie zwolnimy się z pracy, nie porzucimy naszych rodzin, nie zaciągniemy kredytów, by karmić i leczyć wszystkie koty w Katowicach, bo to jest przede wszystkim obowiązkiem gminy - a więc Urzędu Miasta Katowice. Więc jeśli widzicie chore zwierze, lub miejsce gdzie potrzebna jest pomoc proszę o telefon do Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Katowice, a urząd skoordynuje pomoc, oczywiście jeśli jest to nagły wypadek, zwierzę ewidentnie cierpi proszę o telefon interwencyjny do schroniska - tel.dyżurny: 601 46 23 99. 


I jeszcze garść informacji o nas  - trzech muszkieterkach Fundacji KOTY KATOWIC. Ja - Alina, od kołyski z kotami, psami i innymi zwierzakami, pracuję jako analityk finansowy w wywiadowni gospodarczej prowadzącej audyty dla rożnych firm, uczestniczę w windykacji, zajęciach komorniczych, monitoruję transakcje finansowe, oraz szukam majątku dłużników. Codziennie dojeżdżam do pracy niemal 100 km w obie strony, a połowę miesiąca jestem w rozjazdach służbowych. Beata - jest główną księgową w salonie samochodowym, a po pracy prowadzi własne biuro rachunkowe, Ewa - jest na emeryturze, jednak sprawuje całodobową opiekę nad chorym na autyzm synem. Połączyła nas miłość do kotów i tak zeszły się nasze drogi, a po paru latach działania postanowiłyśmy sformalizować się jako fundacja. Mamy cudowne rodziny, które wykazują pełne zrozumienie i akceptację naszych działań. Robimy co możemy i każdą wolną chwilę poświęcamy podopiecznym kotom, a także na pomoc osobom starszym, wykluczonym, bezdomnym. Codziennie dojeżdżamy i dochodzimy do obecnie 50 kotów, które postanowiłyśmy wziąć pod opiekę, najpierw je wysterylizowałyśmy, a teraz karmimy i w razie potrzeby leczymy. Działamy w ramach naszego wolnego czasu, środków finansowych i technicznych możliwości. Więcej nie jesteśmy w stanie robić. Za naszą pracę na rzecz zwierząt nie chcemy otrzymywać nienawiści i słów, które nieraz bolą najbardziej, ani insynuacji, że fundacja powstała dla pieniędzy. Każda wojna na świecie zaczyna się od nienawiści i zazdrości w sercu, która rozrasta się nie do opanowania...Każda wojna przynosi ofiary i nieodwracalne straty. My nie chcemy uczestniczyć w tym kołowrotku. Pozwólcie nam robić swoje po swojemu, a każdego zachęcam do organizowania i formalizowania rożnych form pomocy dla zwierząt na swoich osiedlach, dzielnicach i miastach.



2 komentarze:

  1. Tak sobie myślę, że każda działalność publiczna zawsze będzie się spotykać z różnymi ocenami i to jest stety niestety nieuniknione. Przecież nawet na blogach zdarzają się komentarze całkowicie na nie. Na swój sposób krytyka jest potrzebna każdemu. Oczywiście racjonalna. Oczekiwanie od Waszej fundacji że (może to wina nazwy?) będzie zajmowała się każdym kotem w mieście dowodzi delikatnie mówiąc braku pojęcia o skali problemu i co do tego nie mam wątpliwości, ale już krytyka konkretnych działań, rozwiązań, aktywności lub jej braku to coś mimo wszystko potrzebnego. Dodałbym tu też jeszcze jedno. W zasadzie nie ma problemu bezpańskich psów, prawda? Gdzieś tam czasem jakieś jednostkowe przypadki. Celem powinno być uzyskanie takiej samej sytuacji "w temacie" kotów. Koty w domach, koty w gospodarstwach, ale nie koty na śmietnikach i w piwnicach. Idąc dalej (nie obraź się) nie organizowanie kolejnych fundacji i stowarzyszeń, ale po prostu udomowienie par excellence.

    Ta "wywiadownia gospodarcza" brzmi nieźle.
    Domyślam się, że Twoja dniówka wygląda mniej więcej jak Toma Cruisa w Mission Impossible ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Status kota wolno żyjącego, który jest częścią ekosystemu miejskiego ustanowił Urząd Miasta Stołecznego Warszawy w odpowiedzi na fale gryzoni zalewającej miasto. My skopiowaliśmy te dobre rozwiązania do Katowic. Zgadzam się, że nie powinno być kotów bezdomnych, takich które ktoś wyrzucił z domu, ale kot wolno żyjący posiadający odpowiednia opiekę, czemu nie? Oczywiście jestem za konstruktywna krytyka działań osób w sferze publicznej, jednak powtarzam konstruktywna, a nie wylewaniem jadu i obrzucaniem kogoś błotem, bo w takim kontekście lepiej nic nie robić, nie jest się wtedy narażonym na ataki. Wtedy zasiądę w fotelu i będę rozliczać, a czemu ktoś nie poszedł tam, a czemu nie zrobił tego, jak to nie miał czasu? pieniędzy? jak tak można przecież jest fundacją. My słyszymy tylko żądania idźcie, zróbcie, załatwcie, nie słyszymy w czym można wam pomóc... Jeśli ktoś ma wizję bycia mesjaszem katowickich kotów, proszę bardzo, będę pełna podziwu kiedy opanuje wszystkie koty, będzie je leczyć, karmić i sterylizować. My będziemy się cieszyć, że ktoś jest tak skuteczny i usuniemy się z działalności. A co do gór, to Tatry nauczyły mnie pokory wobec wszystkiego i zgodnie z cytatem "„...Góry tylko wtedy mają sens, gdy jest w nich człowiek ze swoimi uczuciami, przeżywający klęski i zwycięstwa. I wtedy, gdy coś z tych przeżyć zabiera ze sobą w doliny...”. Tatry odmieniły mnie na zawsze, i ja przeniosłam w doliny myśl, że nie może być miłości do przyrody bez miłości do człowieka, z wszystkimi jego ułomnościami i wadami, bo tylko człowiek "maluczki", chowa w sercu urazę, zazdrość i zawiść i nakręca nią innych...

      Usuń