czwartek, 19 listopada 2015

Nowy fundacyjny redaktor postów :)


Nazywam się Pyza, mam hmmmmmm lalala, no dobra mam już prawie 12 lat i lekką nadwagę, ale co tam, kto by się przejmował, kochanego ciałka nigdy dość. Mieszkam z czarną jak afrykańska ziemia Kenią, oraz Zorganizowaną Grupą Plądrowniczą czyli Karioką, Koralią, Karen, Zuzu i Guliwerem, a także z seniorem rodu Juniorem, żółwiami Tuptkiem i Balbiną, oraz rozkrzyczaną papugą Spili, a no i pies, jest jeszcze pies Zorka, ale ją podporządkowałam sobie od razu. Jeżdżę z wolontariuszami do bibliotek, ośrodków dla chorych dzieci oraz szkół i przedszkoli, gdzie zbieram jedzonko dla kotów z podwórka i uczę empatii do zwierząt. Od dzisiaj jestem administratorem strony Fundacji KOTY KATOWIC i będę tutaj relacjonować wszystkie wydarzenia z tej naszej wielkiej rodzinki, a także pokazywać, co robią wolontariusze fundacji. Języczek mam cięty i czasem mogę strzelić focha, co mam w zwyczaju, kiedy mi coś nie spasi, ale ogólnie jestem cudownym mięciutkim stworzonkiem bez wad. No dobra mam wadę, nie trzy wady, no dobra kilkanaście Emotikon wink
 Obiad, ktoś powiedział obiad!!! Pędzę…


Wczoraj A. skończyła pracę o 16 i wsiadła do swojej bryki czule nazywanej kocią karetką pogotowia    ( ma trochę ubity zderzak, słyszałam, jak mówiła do L., że nagle bez żadnego uprzedzenia brama garażu zwęziła się ). Pojechała karmić koty na opuszczonej posesji. Kiedy wróciła, rzuciła torbę w przedpokoju i głaskała mnie, mnie, mnie, później podała leki Mikusiowi ( jest u nas rezydentem ), dała jeść mnie, Karen, Zuzu, Juniorowi, Karioce, Koralii ( jest na diecie, phi! ) Keni, Guliwerkowi, zabrała psa, wielką torbę smakołyków i poszła jak to mówi na karmienie pierwsze, czyli do wolno żyjących podopiecznych fundacji. Potem trochę tańczyła salsę wymieniając nasze kuwetki, powiedziała brzydkie słowo, bo kociaki rozbiły kolejną miskę, ujechała na rozlanej wodzie i wogóle była afera. Wieczorem poszła spatrolować z psem okienka piwniczne, naprawiała kładki do wchodzenia i rozdawała przysmaki ( karmienie ostatecznie ). Sypała też ziarna do ptasich karmników. Późnym wieczorem mogła mieć czas na czesanie mojego cudnego mięciutkiego futerka i wogóle rozwodzenie się nad tym jaka jestem piękna.
PS. mam nadzieje, że długo jeszcze nie odkryje tej wielkiej plamy na świeżo wypranej poduszeczce, ach te moje emocje, taka jestem, zresztą to pewnie pies zrobił!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz