niedziela, 9 sierpnia 2015

OFF FESTIVAL nie dla kotów...


 Jak wiecie nasza fundacja karmi koty w różnych miejscach, w tym na Lotnisku Muchowiec, na którym odbywa się właśnie słynny OFF FESTIVAL. W przeddzień festiwalu, w czwartek żeby nakarmić koty musiałyśmy z Beatą przejść kilka bramek z ochroniarzami i na każdej tłumaczyć, iż idziemy na własny wydzielony kawałek posesji, do podopiecznych kotów. Ostatecznie natknęłyśmy się się na panią organizatorkę, która obcesowo zakazała nam wstępu podczas trwania owego festiwalu. Już dawno nikt nas tak pogardliwie i poniżająco nie potraktował tylko dlatego, że dokarmiamy koty... Oznaczało to, iż przez 3 najbliższe upalne dni Musia, Zuzia, Puniek, Monika, Eustachy i chory opuchnięty kocurek Ashank nie otrzymają od nas wody, pożywienia, ani lekarstw. Czy promocja miasta Katowice polegająca na organizowaniu Festiwalu bez poszanowania praw zwierząt to naprawdę promocja miasta? Bo ja czuję zażenowanie. Natychmiast zainterweniował w naszej sprawie Maciej Psych Smykowski, który uruchomił wszelkie możliwe kontakty. Czekałyśmy z niepokojem.  


W piątek około godziny 16.30 zadzwoniła do mnie pani dyrektor zarządzająca OFF Festivalem i okazało się, że zaszło jakieś nieporozumienie i bez problemu możemy wejść na teren festiwalu każdego ranka, żeby zaopatrzyć naszych podopiecznych w niezbędną wodę, pożywienie i lekarstwa. Maćku dziękuje z całego serca za szybką interwencję
Emotikon heart
 w imieniu swoim, wolontariuszy i podopiecznych kotów. Mam nadzieję, że następnym razem organizatorzy zastanowią się jednak trochę i pochylą nad losem istot, innych niż człowiek, które zamieszkują miejsce festiwalu... Bo jakieś takie uczucie niesmaku pozostało w nas...

Zarówno wczoraj jak i dzisiaj rano rzeczywiście zostałyśmy z Beatą wpuszczone bez żadnego problemu na teren OFF FESTIVALU. Niestety organizatorzy wcześniej obmyślając zabezpieczenia festiwalowe nie przewidzieli naszych wizyt i okazało się, że przez połowę użytkowanej przez nas posesji biegnie płot po prostu nie do przejścia dla nas, obładowanych wodą, puszkami i kocimi chrupkami. Dużo czasu zajęło nam znalezienie alternatywnej drogi do kotów, którą organizatorzy wyznaczyli przez las i totalne chaszcze, po czym i tak musiałyśmy pokonać jakoś niższy płot. Ale najważniejsze w tym wszystkim, że zaopatrzyłyśmy koty w świeżą wodę, jedzenie, oraz chorego kocurka w lekarstwa. Dziękuję z całego serca festiwalowej ochronie, która pomagała nam jak tylko mogła w dotarciu do kotów.
Sprawa zakończyła się pomyślnie, koty otrzymały pomoc, która niesiemy im tam codziennie, więc po co było początkowo stwarzać jakieś niepotrzebne problemy? Nie rozumiemy tego. Organizator powinien wcześniej zorientować się, kto zamieszkuje teren festiwalu, czy przebywają tam zwierzęta, którym trzeba będzie zapewnić byt i pomóc przetrwać festiwal, czy ktoś będzie potrzebował tam wejść. Jak zwykle coś zawiodło, coś nie podziałało tak jak trzeba, brak wyobraźni, empatii, czy po prostu wyłączne nastawienie na zysk bez pochylenia się nad losem innych istot...
Nasza fundacja w poniedziałek złoży na ręce Prezydenta Katowic Pana Krupy protest i skargę w tej sprawie. Być może następnym razem uda nam się wspólnie wypracować jakiś kompromis i uniknąć tak przykrych sytuacji. Panie Prezydencie miasto nie tylko zamieszkują ludzie ale i zwierzęta i promując miasto należy także mieć na uwadze ich dobro!







3 komentarze:

  1. Może akurat u Ciebie to nienajlepszy argument, ale gdybyś zamiast do kota szła do potrzebującego opieki człowieka to co? Też byle cieć albo inny nadgorliwiec mógłby Ci dyktować czy i kiedy możesz? Absurd do kwadratu. Zaraz bym na takich pisał skargi :))

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Organizator po prostu nie zrobił rozpoznania terenu, nie zorientował się czy na terenie festiwalu zamieszkują jakieś zwierzęta, którym trzeba będzie przynieść wodę i pożywienie. A najzabawniejsze jest to, że ze strony facebookowej festiwalu zniknęły negatywne komentarze osób oburzonych tą sytuacją...W końcu ma być pięknie i cudownie, co tam koty...

    OdpowiedzUsuń