wtorek, 16 września 2014

Dzień z życia fundacji

Godzina 15 koniec pracy i odwiedziny u kotów z opuszczonej posesji- karmienie jest takie cudowne-, następnie zamówienie u pani z "mięsnego"  mięsa mielonego dla Maćka, tak by organizm mógł budować czerwone krwinki ). Godzina 16 łapanie kotki wolno żyjącej do sterylizacji - ufff przy pomocy opiekuna kotów - Pana Bogdana udaje się to bez problemu. W międzyczasie rozmowy telefoniczne z karmicielami. Jazda na ulicę Kanarków, gdzie przeprowadzane są sterylizacje kotów za środki Urzędu Miasta Katowice. Godzina 18 - czas dokończyć budowę drabinki dla małych piwnicznych łobuziaków, tak by bez problemu mogły wychodzić na zewnątrz i z powrotem i nie spadały w przepaść. Oczywiście razem z Panią Terenią - opiekunką tych kociaków - karmienie ich, oraz odpchlenie 2 kociaków, które wcześniej nie pozwoliły się spryskać Fiprexem. Następnie karmienie PIXI i DIDI i innych kotów w punkcie karmienia. Sprawdzenie poczty fundacyjnej, odpisywanie na maile, oddzwanianie... W końcu opieka nad domowczakami ( serwis kuwetkowy, karmienie, mizianie, całowanie ), podanie Maćkowi zestawu leków i opieka nad karmiącą mamusią. Godzina 21 - próbuję czytać kryminał mojego ulubionego autora Dicka Francisa, ale uwierzcie oczy same się zamykają i wpadam w objęcia Morfeusza - greckiego boga snów :)






3 komentarze:

  1. Kocisko z pierwszej fotki to wypisz-wymaluj mój Rozbój :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle dobrego :) Budujące jest to, że są tacy ludzie jak Wy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to masz pełne ręce pracy...

    OdpowiedzUsuń