Ach, co to była za delegacja! W jeden tydzień od morza aż do Tatr. Najpierw wizyta w Gdańsku i Sopocie, a następnego dnia przepiękne Mazury i nocleg w Wilczym Szańcu, gdzie w 1944 roku hrabia von Stauffenberg dokonał nieudanego zamachu na życie Adolfa Hitlera. Miejsce klimatyczne i mroczne, 2 kilometry pozostałości po bunkrach, garażach oraz miasteczku, które zostało stworzone na potrzeby III Rzeszy. Wokół mokradła, bagna i gęsty las, a hotel przerobiony z pomieszczeń niemieckiej gwardii przybocznej, ozdobiony zdjęciami Blondi, owczarka niemieckiego Adolfa Hitlera. Po Mazurach powrót na południe kraju i wizyta w Spytkowicach, Nowym Targu, Nowym Sączu, Zakopanem, chwila wytchnienia i powrót do domu. Oczywiście w delegacji towarzyszyła mi Zorka, oraz nasz chory kocurek Maciek, który musi regularnie dostawać sterydy, antybiotyki, oraz co jakiś czas wspomagająco kroplówki. Wyniki Maćka są coraz lepsze, w ostatnim czasie przytył 1 kilogram a apetyt mu dopisuje, co nas ogromnie cieszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz