W czwartek popołudniu Karmiciel kotów wolno żyjących z ulicy Mikołowskiej poprosił nas o pomoc w ratowaniu kotki Józi, która wysterylizowałyśmy w 2009 roku. Kotka była wyraźnie wychudzona, apatyczna, miała również problem z oddychaniem. Po przyjeździe do lecznicy okazało się, iż kotka ma bardzo wysoką temperaturę i jest odwodniona. Pani doktor zbadała morfologię krwi, która wyszła nawet dobrze, oraz wysłała krew na badania nerek i wątroby. W piątek rano stan kotki, mimo otrzymania szeregu leków, oraz płynów nie poprawiał się, a badanie USG właściwie nic nie wykazało. Kotka pojechała na rentgen, który wykazała ciało obce u wylotu żołądka. Pani doktor podjęła się otwarcia kota. Ciągle miałyśmy nadzieję, iż kotka coś połknęła i uda nam się Józię uratować. Niestety w żołądku znajdował się gigantyczny guz, który zatykał dojście pokarmu do jelit. Poza tym została stwierdzona żółtaczka i początek stłuszczenia wątroby ( zmiana nieodwracalna ). Kotka nie została już wybudzona z zabiegu, humanitarnie skróciliśmy jej cierpienie. Walczyliśmy o ciebie Józiu do końca... niestety rak zabiera coraz więcej kotów...
Gigantyczny guz został wysłany na badanie histopatologiczne, wyniki badań i struktury guza przyczynią się do ratowania innych kotów, u których guz nie jest tak ogromny ...
Mamusia maleńkich kociaczków odpoczywa już po zabiegu sterylizacji. Czuje się dobrze i ma apetyt. Cieszę się niezmiernie z faktu iż kolejna osiedlowa kotka już nigdy nie urodzi i nie pogłębi bezdomności zwierząt.
W piątek odwiedziła maluchy pani doktor Karolina, która zrobiła kociakom ogólny przegląd, zważyła je i odrobaczyła. Potwierdziła również płeć kociaków. Jak pisał Wiliam Szekspir "cały świat jest teatrem", więc nie mogłam ich inaczej nazwać niż Hamlet ( szary Kocurek ), Otello, Ofelia oraz Lady Makbet
Mały Hamlet, a więc spać albo nie spać oto jest pytanie!
600 - gramowa Lady Makbet, ten błysk w oku :)
Miłego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz