środa, 3 lutego 2016

Akcja


Wczoraj od godziny 19 czatowałyśmy z Beatą na koteczka ze zmiażdżoną stópką. Zaopatrzone w klatkę - łapkę, kocimiętkę i wszelkie możliwe przysmaki zwabiłyśmy kocurka w pobliże jedzenia, dzięki czemu mogłyśmy bliżej przyjrzeć się łapeczce, która wydaje nam się spuchnięta. Zwabiony kocimiętką kocurek począł się w niej tarzać, po czym wszedł do klatki, a ona się niestety nie zamknęła, a kiedy próbowałyśmy podejść kotek uciekł. Wczoraj zamówiłam nową klatkę, nasze są już stare i zużyte, łapałyśmy na nie koty od 2007 roku. Dzisiaj Beata pojedzie do pani doktor po leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które podamy w jedzeniu, a wieczorem ponowimy próbę odłowienia kocurka. Trzymajcie kciuki!




Efekt kocimiętki odczułam także w domu, kociaki po prostu nie mogły 
oderwać się od pachnącej nią torby i butów :)







I jeszcze Karioka, fiku - miku i już po lodówkowym magnesiku :) Miłego dnia!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz