Dzisiejszy dzień zaczynamy od smutnych wiadomości. Kot Maniek odszedł...Ludzie, którzy go przynieśli zrobili to zbyt późno, zbyt długo zwlekali z przyniesieniem kota do lecznicy i mimo wszelkich prób ratowania kocurka, nie dało się nic zrobić. Niewydolność wielonarządowa... Odszedł w cieple, bez bólu, tylko tyle mogliśmy zrobić, choć tliła się w nas nadzieja, że jednak się uda. I jeszcze mój apel, jeśli widzicie potrzebującego pomocy kota nie zwlekajcie, nie udzielenie pomocy jest chyba najgorsze z wszystkiego. Przecież można wezwać Straż Miejską, schronisko, lub powiadomić najbliższą przychodnię weterynaryjną. Kot Maniek przeżyłby gdyby nie ludzka znieczulica...
Dzięki Oli, która z wielkim poświęceniem od wielu tygodni łapała kocurka udało się odłowić i przewieźć naszego podopiecznego wolno żyjącego Skrzeka na kastrację. Teraz kolej na jego siostrę. Trzymajcie kciuki!
A wolno żyjąca kotka Burcia, która miała rozległą ranę szyi szybko doszła do siebie dzięki podawaniu antybiotyków i środków odkażających i rana jest już niemal zupełnie malutka, co nas niezmiernie cieszy :)
Kotka Jerra po operacji złamanej nogi już niemal całkowicie doszła do siebie, rana po operacji zagojona, dzięki kołnierzowi, który uniemożliwiał kotce wylizywanie rany.
A z samego rana na drzewie smakołyków wypatruje nasza podopieczna kotka Śmietanka :)
Kotka Zuzu - blacha z ciastem jest równie dobrym miejsce do spania jak każde inne miejsce w tym domu.
Kenia, Karioka i Koralia, czyli razem cieplej, a w tle na posłanku kocurek Guliwerek :)
Zuzu i Zorka
Karioka i Guliwerek
Próba choinkowych lampek nie mogła odbyć się bez kotki Pyzy!
Dobrych przedświątecznych dni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz