wtorek, 4 sierpnia 2015

Gatti di Roma


Ostatni weekend miałam niesamowitą przyjemność spędzić w Rzymie. oczywiście po przylocie natychmiast udałam się do mojego ulubionego zakątka Rzymu - Torre Argentina, zwanym kocim sanktuarium. Wizyta w rzymskim kocim sanktuarium jak zwykle była wzruszająca. Koty bez uszu, nóg, chore, kalekie, stare, młode, zdrowe, wszystkie piękne, zadbane, kochane, nakarmione i napojone dzięki pracy wielu włoskich wolontariuszy i darczyńców, którzy wspierają to niesamowite miejsce, oraz uświadamianiu już od najmłodszych o prawach zwierząt . To miejsce daje mi nieziemską siłę do walki o koty w Katowicach, do stworzenia takiego miejsca, gdzie kocia starość będzie piękna, kocięca młodość bez chorób i trosk, a kocie kaleki nie będą usypiane, tylko kochane i rozpieszczane. Mimo sakramenckich upałów - w Rzymie temperatura była bliska 40 stopni, wielu turystów z całego świata nie odczuwało tego patrząc z fascynacją, niczym zahipnotyzowani na kocie piękno wśród wykopalisk starożytnego miasta. Siedząc na kamiennych schodach mogłam spokojnie obserwować zarówno koty jak i mieszkańców Rzymu. Co chwilę ktoś przynosił kotom świeżą wodę oraz chrupki czy tez inne przysmaki, koty są spokojne, nikt ich nie przegania, nikt nie wyzywa karmicieli. 
Kiedy wracam z podróży z innego kraju do Polski odczuwam „zgagę” psychiczną. Tam uśmiechnięci, przyjaźni ludzie, tu zawiść, zazdrość, niechęć, przeganianie kotów, gołębi, innych zwierząt... Co stało się z naszym krajem, w którym upadającą na ziemię kromkę chleba podnosi się z szacunkiem i z czcią całuje, by jej nigdy w naszym życiu nie zabrakło. Co stało się z krajem, o którym amerykański dziennikarz podczas II wojny światowej pisał „Gdyby Spartanie odżyli, to przed wami, Polacy, pochyliliby czoła”… czy naprawdę we współczesnych kartach historii zapiszemy się jako naród nie szanujący praw drugiego człowieka i innych żywych istot, jako naród, któremu, mimo położenia geograficznego daleko tak naprawdę do Europy? W cywilizowanych miastach Europy można karmić koty na zabytkach najwyższej klasy. U nas często nie można nawet pod piwnicą…Ile jeszcze lat edukacji przed Polakami, zanim dostrzegą, iż zwierzę odczuwa cierpienie, pragnienie i strach tak jak człowiek... Życzę sobie, by takie kocie sanktuaria powstawały na osiedlach i miastach Polski. 


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz