Jakieś półtorej miesiąca temu odniosłam wrażenie, że coś z nią jest nie tak i szybko pojechaliśmy na wizytę do naszej Pani doktor i USG wykazało maleńkiego guzka. Kotka otrzymała leki i sterydy i wydawało się, że wszystko jest OK, ale w zeszłym tygodniu jej stan znacznie się pogorszył i zdecydowaliśmy się na operację, która miała dać odpowiedź jaki to rodzaj guza, czy tez stanu zapalnego. Niestety podczas operacji okazało się, że w kresce jelita od bardzo bardzo dawna rósł olbrzymi guz, który skrzętnie ukrywał się między jelitami i otrzewną, guz praktycznie nie do wykrycia bez "otwarcia" kota, a to co było widoczne na USG to jego trzeci przerzut. Mambisia miała przerzuty na wszystkich organach i jedyne co mogliśmy zrobić to po prostu skrócić jej humanitarnie cierpienie....
Ostatnio na pogrzebie w którym uczestniczyłam ktoś przeczytał
ten piękny wiersz Andrzeja Waligórskiego, który w tym trudnym dla mnie czasie rozpaczy
po Pimpusiu i Mambisi pozwala zadumać się nad śmiercią. „…Dobrze jest usiąść w
fotelu, a kot niech się zwinie obok, I żeby w zasięgu ręki było koniecznie pół
czarnej, A radio niech gra Gershwina, a my, kiwając nogą, w ten skośny promień
puszczamy dym z papierosa carmen. Na półkach piętrzą się książki i pył z nich
wiruje w słońcu, I wszystko jest złotobrunatne, a tylko rapsodia błękitna, I
trochę smutno, że trzeba to będzie zostawić w końcu, I już się nie siądzie w
fotelu, żeby Trzech Muszkieterów poczytać, Bo może się kiedyś tak zdarzyć, że
patrzysz - a ciebie już nie ma, chociaż jest kawa i fotel, i słońce na kociej
sierści…”
Żegnaj Księżniczko- będzie nam Ciebie brakowało
OdpowiedzUsuńBeata
Chociaż znam je tylko z bloga, ze zdjęć to...gdy odchodzą , płaczę po każdym i każdej...agnieszka z białej podlaskiej
OdpowiedzUsuń