środa, 17 czerwca 2015

Guliwer

 

W otoczeniu kotów czuję się spokojna i zrelaksowana. Często kładę się na podłodze z aparatem fotograficznym i obserwuję wesołe dokazywanie kociaków, ich sprężyste ruchy i to jak szybko rosną, zwłaszcza Guliwer. Piękny z niego wyrósł kocur, często podchodzi do mnie dostojnie, nonszalancko, patrząc z góry niczym Napoleon Bonaparte, jakby chciał powiedzieć życie jest niczym szachy – możesz być królem albo pionkiem, ja jestem królem! Po czym, nie mając już za grosz godności i dodam nic z wielkości wodza, niczym małe kocięctwo rzuca się na zawieszkę od aparatu, gryząc ją niemiłosiernie, szarpiąc na wszystkie strony, wabiąc tym Kariokę i inne futrzaste stwory, w końcu zakrywa obiektyw aparatu i czmycha rzekłabym w popłochu być może cytując, pod wąsami wspomnianego już Napoleona, iż „największe zwycięstwo nad kobietą to… uciec od niej” :)
I jak tu nie kochać tych łobuziaków :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz