Ostatnio naszego bloga zdominował Maciek, wybaczcie w następnych postach postaram się przedstawić nowych podopiecznych - Karmelkę i Kiki, pierwsza to dama w kolorze karmelkowym, a druga biała w bure ciapki :) No ale o Maćku miało być. Maciek przedwczoraj przeszedł operację usunięcia ząbków, nawet nie wiecie jak się bałam, bo było ryzyko że się nie obudzi. Zaniosłam go z duszą na ramieniu na 9 do pani weterynarz, która uspokajała mnie, że Maciek dostanie specjalne znieczulenie w wenflonie i płyny będą zaraz podawane... W pracy najpierw zgubiłam kawę z nerwów, później zalałam pustą szklankę, potem mleko gdzieś wyniosłam, do niczego się nie nadawałam, ciągle zerkając nerwowo na telefon... Wszystkich dookoła zaraziłam swoim zdenerwowaniem, za co serdecznie przepraszam :) Miałam wyjść wcześniej z pracy - a tu burza z gradem i ulewa jak z cebra, a ja w klapkach i bez parasola, bo rano było pięknie...Aż w końcu dotarłam i zobaczyłam go takiego bidulka już obudzonego, który jak zwykle na mój widok robi takie krótkie "bu". Nawet nie wiecie jaka ja byłam szczęśliwa... Pani weterynarz powiedziała, że gdyby nie chciał jeść.... a Maciek jak tylko opuścił w domu transporterek to pod lodówką już niecierpliwie stał i czekał na swoje mięsko. Na razie wszystko jest w porządku, ciągle płuczemy go kroplówkami, żeby nerki jak najmniej odczuły zabieg. Dziękuję za dobrą energię, za wsparcie finansowe, za to że jesteście...
PS. Dobrze, że Maciek nie potrafi czytać, bo gdyby przeczytał o sobie "bezzębny pirat", to miałabym na bank nasikane do torebki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz