Te święta spędziłam zupełnie odcięta od świata, przynajmniej tego wirtualnego. Żadnych telefonów, maili, pisania na laptopie, tylko spokój i spacerowanie z psem. Praca na rzecz wolno żyjących kotów jest wyczerpująca, nasi podopieczni chorują i giną, a ja zawsze bardzo przeżywam każdego kota... Obcowanie z naturą wycisza, aktywny wypoczynek mimo zmęczenia daje energię całemu organizmowi. Zorka z zaciekawieniem spacerowała nad stawem, a ptaki wnikliwie ją obserwowały :) A po powrocie czekał na nas pyszny deserek...
Świat wirtualny nie jest niczym złym, pod warunkiem, że pamiętamy właśnie o tej jego wirtualności a co za tym idzie drugorzędności wobec tego, co dookoła.
OdpowiedzUsuńGratuluję zestawienia dwóch ostatnich zdjęć :)) Pisklaki z mamą :)
Pozdrowienia poświąteczne.
Zorka piec brodzący :)
OdpowiedzUsuńpies, oczywiście nie piec
OdpowiedzUsuń