To jest moja opowieść wigilijna, skromna, niczym nie przypominająca tej Dickensa. Czytając jednak opis jego książki możemy znaleźć wiele wspólnego:
"...Opowieść wigilijna jest przede wszystkim wielką celebracją świąt Bożego
Narodzenia. Oprócz tego to wyraz krytyki dziewiętnastowiecznych
podziałów, jaki panował w wiktoriańskiej Anglii, pomiędzy bogatymi i
biednymi, posiadającymi i nieposiadającymi..."
I ja celebruję Święta Bożego Narodzenia. Wokół unosi się zapach choinki, kolorowe bombki, światełka, radio co jakiś czas emituje świąteczną wesołą piosenkę. W tym momencie świat nie ma trosk i smutków, jest radość, prezenty, planowanie wigilijnych potraw, suszone grzyby i czerwony barszcz, słodycze i kolorowe pierniczki... I ja poznaję nieposiadających. A jednak są takie miejsca, gdzie nie ma nic - wody, prądu, czasem nawet brakuje jedzenia i ciepłego okrycia. Poznaję ludzi, którzy mają tylko siebie i miłość do swoich czterech kotów... Pomagając im poznaję istotę i prawdziwy smak świąt, radość dzielenia się i dawania, jestem szczęśliwa. I ja poznaję posiadających. Dzięki tym ludziom poznaję następnych ludzi, wrażliwych Aniołów, takich, którzy i mnie dodają skrzydeł. Aniołowie zbierają kurtki, piżamy, koce, pościel, firanki, jedzenie, kocie puszeczki, chrupki, mleko i witaminy. Wreszcie Aniołowie organizują zbiórkę pieniędzy na rzecz moich podopiecznych kotów, których jest już prawie setka, budują budki, organizują aukcje biżuterii, a kiedy czuję że upadam , że już nie daje rady, że codzienna walka o koty i często o karmicieli totalnie mnie wykończyła wyciągają pomocną dłoń, nie szczędzą słów otuchy, po prostu dają mi odczuć, że są ze mną cały czas. Dzięki Wam Aniołowie i ja będę mogła mieć spokojne Święta, bo jak tu zasiadać przy wigilijnym stole, kiedy w sercu ma się widok zagrzybionych ścian, ludzi którzy są tak bardzo ubodzy, a jednak są szczęśliwsi od niejednego bogacza... I jeśli przeczyta tę opowieść jakiś Ebenezer Scrooge, to niech wie, że największe bogactwa są za darmo - uśmiech, miłość, przyjaźń, radość, szczęście, uścisk dłoni... Ja znam zbyt wielu takich Ebenezerów, jednak ciągle wierzę, że przemiana na lepsze jest możliwa... ciągle wierzę i pomagam dalej :) Proszę nie przestawajcie pomagać i Wy...
Bardzo piękna opowieść :)... Dziękuję za karteczkę od Fundacji.
OdpowiedzUsuńCzasem zwierzęta dają nam taką najprostszą miłość i wdzięczność od której między ludźmi już odwykliśmy i wtedy... jest nam wstyd. Ale to dobrze, bo trochę takiego Ebenezera jest w każdym z nas.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie i Fundacji nie tylko od Święta.
Hello,
OdpowiedzUsuńIm a foreigner working in Katowice almost 1 year, and I would like to adopt one kitty , is this possible?
Where I can go ?
Thank you.
Filipe