To była trudna i długa delegacja... Zaczęła się od Wałbrzycha, gdzie w miejscowości Boguszów - Gorce mogłam podziwiać piękny szyb "Witold". A następnie przebiegała po krótce tak: Gorzów Wielkopolski ( oczywiście w hotelu przywitał mnie kot ), następnie Szczecin i piękne Błonia, Podczele, gdzie w hotelu również były koty, Kołobrzeg, Szczecinek i koty :), Poznań i atrakcja koziołki, oraz Strzałkowo, gdzie w magazynie zbożowym było mnóstwo kotów, które z radościa mogłam poczęstować kite - katem (kocie chrupki jak każda przyzwoita kocia mama wożę ze sobą wszędzie :)
A teraz jestem już w Katowicach... z niecierpliwością pobiegłam do swoich podopiecznych kociaków, za którymi bardzo tęskniłam i o których ciągle myślałam...Po tej delegacji moje serce jednak jest trochę bardziej radosne, przekonałam się, że w całej Polsce jest wiele osób, którym los kotów wolno żyjących nie jest obojętny.
a ja się właśnie zastanawiałam, gdzie przepadłaś :)
OdpowiedzUsuń"Szlakiem Kocich Gniazd" ;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Kaczki zwłaszcza fajne do drapania za uchem (jeśli mają takowe). I w ogóle jak wiesz lubię wpisy w których poza kotami opowiadasz też o reszcie świata, bo umiesz to robić bardzo dobrze.
Pozdrowienia
Piękne zdjęcia :)!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie trafiłaś na same kocie nieszczęścia, ale i na koty zaopiekowane :)...