czwartek, 30 maja 2013

Przemyślenia kota Rudolfa


Ech, przychodzą tu tacy różni, piją kawkę ( daliby choć trochę śmietanki ), opowiadają o jakiś kotach, kroplach, sterylizacjach, odchudzaniu mnie!!!!! ?????? brrrrrrrrr, lepiej już pójdę spać, miau.....


MIX majowy

Przedstawiam Wam MIX majowy, czyli  robocze zdjęcia z ostatniego miesiąca, których nie było okazji przedstawić na blogu, a związane są z majowym grasowaniem z aparatem fotograficznym wśród kotów i nie tylko :)  Nie mogło więc zabraknąć naszego nowego kotka Filutka, kota Rudolfa wąchającego moje buty ( nie wiedzieć czemu :) ), czy też z kolei mnie wąchającej kocimiętkę. Jest tez Maciek, któremu wyczesuję dredy ( robią się po sterydach ), mała DIDI bez ząbków no i wogóle foty z życia wolontariusza :) 













poniedziałek, 27 maja 2013

Bukowina Tatrzańska z kotem Maćkiem i powrót do dzieciństwa

Tym razem obowiązki zawodowe pozwoliły mi zagościć w Bukowinie Tatrzańskiej. Ponieważ kot Maciek nadal jest na kuracji sterydowej, musiał pojechać razem ze mną. Na początku bardzo bał się nowego miejsca i nie chciał wyjść z szafy, a później z kolei nie chciał wyjść spod kołdry - dopiero wieczorem postanowił pozwiedzać pokój i popatrzeć na spowite chmurami Tatry. Bukowina była wyjątkowo spokojna, ku mojej uciesze turystów praktycznie nie było - co prawda pogoda też pozostawiała wiele do życzenia, ale najważniejsza jest pogoda ducha, wtedy nawet w ulewie można podziwiać Tatry z przyjemnością :) Tym razem wybrałam się na 15 - kilometrową wycieczkę wokół Bukowiny. Ten pobyt był także powrotem do czasów dzieciństwa. Okazało się, że dokładnie 31 lat temu jako mały, 5 - letni brzdąc spędzałam z rodzicami wakacje ( wtedy jeszcze wyjazd organizowała Kopalnia, w której mój tato pracuje ) w tym samym ośrodku wypoczynkowym, w którym teraz wylądowałam z kotem Maćkiem. Dokładnie przypomniałam sobie miejsca, w których się bawiłam i ten niesamowity zapach naleśników z serem dochodzący z kuchni, wtedy tez po raz pierwszy w życiu zobaczyłam w oddali Giewont. Było to niesamowite przeżycie...






 

czwartek, 23 maja 2013

Ku pokrzepieniu serc część I - Kotki ze strychu

Niniejszym wpisem rozpoczynam nowy cykl na blogu - pod tytułem "Ku pokrzepieniu serc". Chciałabym tutaj umieszczać historie ludzi, którzy mimo wszelkich przeciwności losu pomagają zwierzętom i bardzo im za to dziekuję :)

 CZĘŚĆ I - KOTKI ZE STRYCHU
 Poznajcie te oto 4 koty - państwo, którzy się nimi zaopiekowali to starsze schorowane małżeństwo - sami są bardzo ubodzy i żyją bardzo, bardzo skromnie. Są pogodni i cieszą się każdym dniem, przyjęli życie takim jakim jest. Mimo swojego niewielkiego budżetu uratowali i przyjęli pod swój dach te przecudne koty, sami często rezygnując z posiłku, aby tylko kotom nic nie brakowało. Los postawił ich na mojej tzw. kociej drodze, dzięki czemu wspólnymi siłami oraz wolontariuszy koty zostały wysterylizowane ( 1 z kotów miał ciężką chorobę ropomacicze ) oraz wyleczone z wirusowego kociego kataru. Jeden z kotków po przebytej chorobie ma zainfekowane oczko, ale mamy nadzieje, że maść i kropelki pozwolą na szybkie wyleczenie. Udało nam się także zaopatrzyć koty w witaminy, suche i mokre jedzonko, a także żwirek. Koty są niesamowicie przywiązane do ludzi, którzy ich uratowali - tak bardzo cieszyły się na ich widok po powrocie z kliniki weterynaryjnej, że łzy same cisnęły się do oczu. Obecnie zbieramy fundusze na szczepienia ochronne dla kociaków, przyjmiemy również karmę, żwirek, kuwetki i posłanka, właściwie przyjmiemy wszystko :) Gdyby ktos z Was chciał objąć wirtualną opieką koty lub przekazać dla nich najdrobniejszy pieniążek to prosze o dopis na przelewie "Dla kotów ze strychu".


wtorek, 21 maja 2013

Złotóweczka dla koteczka

Wydawałoby się, że ostatnia formalność, która czeka każdą fundację - założenie konta bankowego będzie banalnie proste. Uwierzcie mi, nigdy tak bardzo się nie myliłam. Wszystkie banki traktują fundacje jak firmy i niestety miesięczne opłaty za prowadzenie konta były dla mnie nie do przyjęcia - za kwotę 50 złotych ( prawie wszystkie banki oferowały taką stawkę ) moge nakarmić 6 podpiecznych przez 2 tygodnie lub kupić szczepionkę lub długoterminowy antybiotyk do ratowania życia. Po długich poszukiwaniach, kiedy byłam już bliska rozpaczy natrafiłam na przemiłych pracowników banku Millennium, którzy założyli nam konto oraz wydali kartę za 0 złotych przez 18 miesięcy :) teraz wszystkie gromadzone pieniążki mogę przeznaczać na ratowanie kocich istnień a nie na opłaty bankowe :) Dziekuję za to z całego serca ;)

Kochani sympatycy kotów prosimy o wsparcie dla naszych podopiecznych symboliczną złotówką - niniejszym rozpoczynamy akcję ZŁOTÓWECZKA DLA KOTECZKA :)

1 złoty to tak niewiele, ale dla nas to bardzo wiele.

Niedawno przeczytałam komentarz do działań innej fundacji ".... głupcy o wielkich sercach i pustych kieszeniach...". Ale któż jak nie tacy głupcy jak my ma zmienić świat ?



FUNDACJA KOTY KATOWIC
KATOWICE UL ADAMSKIEGO 14A/2
NUMER KONTA  04 1160 2202 0000 0002 3965 0775

niedziela, 19 maja 2013

Dmuchawce, latawce, wiatr .... i koty

Kocham takie cudowne, ciepłe niedziele, kiedy promienie słońca lekko muskają twarz ( i ku mojemu utrapieniu obdarowują mnie piegami ), kiedy można usiąść na trawie, marzyć i zatopić oczy w bezmiarze zieleni. Koty w takiej bajkowej, kwiatowej scenerii również przedstawiają się teatralnie, niczym elfy przemykają wśród traw i mleczy,  a te obsypują je białymi puchatymi nasionkami... W tej romantycznej notce muszę wspomniec o pewnym z jednej strony mankamencie tej bajkowej scenerii a z drugiej strony o jej dopełnieniu. Na opuszczonej posesji, gdzie dotąd królowały wyłącznie koty i nasi wolontariusze pojawiły się ule pełne dobroczynnych i bardzo pracowitych pszczółek :) Nowy współdzierżawca terenu uspokoił nas, że obcowanie z tymi przeuroczymi owadami nie zagraża kotom ani nam, a któż nie lubi pysznego miodku :)
PS. o naszych nowych podopiecznych i problemami z numerem konta w następnym wpisie :)
 :
  
   

 



piątek, 17 maja 2013

DIDI i zapracowany tydzień

Zapracowana jestem zawsze, ale ten tydzien był pod tym względem wyjątkowy. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że moją jedyną wielką pasją są koty. Niestety życie jest brutalne i pieniądze ( ku mojemu ubolewaniu ) nie spadają z nieba niczym płatki śniegu, tak więc praca zawodowa pochłonęła mnie niczym czarna dziura :), a wykarmić i leczyć taką czeladkę to nie lada wyzwanie, więc pracowac trzeba :). Z dobrych informacji moge przekazać, że kotka Malinka z dnia na dzien zdrowieje, a nasz kot Maciek ( anemia ) okazał się mielonkowym potworem ( kto zrozumie kota ?) i chce teraz jeść tylko mielonkę z Lidla, a kotek Filutek jest juz po kastracji i zabieg pomyślnie się udał. Nieco gorzej z DIDI, która 2 tygodnie temu przeszła zabieg usunięcia ząbków - okazało się, że kicia musi przejść jeszcze jedną operację - a więc prosze o dalsze trzymanie kciuków. DIDI świetnie sobie radzi bez ząbków - wcina nawet duże kocie chrupki i jest naszym kochanym podwórkowym futrzakiem. Nasza Fundacja ma także 5 nowych podopiecznych - ale o tym w następnym wpisie.





poniedziałek, 13 maja 2013

Malinka i Filutek u weterynarza

Właśnie wróciłyśmy od weterynarza - ja, Monika, i Beata - silna grupa wsparcia dla Malinki, która miała dzisiaj wizytę kontrolną oraz kocurka Filutka, którego zawiozłyśmy na zabieg kastracji.  Z Malinką i lepiej i gorzej. Z jednej strony rana na pyszczku i przełyku bardzo ładnie się leczy, a z drugiej strony pogorszył sie stan noska, który bardzo ropieje. Pocieszający jest fakt, iż grzybica jest super zaleczona, oraz, że kicia ma duży apetyt. Dzisiaj nawet fuczała i syczała na panią weterynarz :) Kolejna wizyta w piątek, wtedy pani doktor zdecyduje czy kicia będzie sterylizowana oraz czy zostanie pobrany kawałek ranki do badania histopatologicznego. Przy okazji z całego serca dziękuję pani Ani, która codziennie opiekuje się Malinką :)
Trzymajcie też kciuki za naszego kocurka Filutka, żeby zabieg udał się pomyślnie :)

 







niedziela, 12 maja 2013

Jak kawa to tylko w dobrym towarzystwie

Uwielbiam kawę w każdej postaci - parzoną, z ekspresu, ze śmietanką, z lodami i mrożoną. Nie od dziś jednak wiadomo, że kawa smakuje jeszcze bardziej wyśmienicie, kiedy można się nią delektować  w doborowym towarzystwie. Ja swoją kawę mogłam wypić w towarzystwie najbardziej kochanego kota na świecie jakiego znam - kocurka Rudolfa. Jest przecudnym majestatycznym koto - misiem, do którego można się przytulać, a który należy do mojej przyjaciółki Beaty. Jego ubarwienie przypomina elegnacko skrojony fraczek ;) No sami powiedzcie, w takim towarzystwie można pić kawę za kawą :)