Nasz podopieczny ciągle balansuje na krawędzi życia i śmierci.... Wszystko zaczęło się w czwartek popołudniu, kiedy nagle zasłabł i przestał jeść. Natychmiast udaliśmy się do weterynarza, który testami wykluczył białaczkę i FIP-a, które dotychczas wydawały się dla mnie najgorszymi chorobami. Następnie USG jamy brzusznej i znowu ulga - nie ma żadnego krwotoku. Cios spadł jednak po zrobieniu rozmazu krwi - bardzo silna anemia i pasożyt krwi, który praktycznie wyniszczył organizm w bardzo krótkim czasie. Teraz dostaje antybiotyk zwalczający pasożyta, sterydy oraz witaminy i inne leki budujące czerwone krwinki. Teraz karmiony jest strzykawką, na siłę karmą odbudowującą organizm- kroplówki nie wchodzą w grę - jeszcze bardziej rozcieńczyłyby krew.
Ciągle jego stan jest krytyczny, ale walczę i nie poddaję się... Dziękuje także weterynarzom w przychodni dr Skolika za determinację.
Dziękuję wszystkim za dotychczasowe słowa otuchy - proszę o dalsze pozytywne myśli i słowa....
Dziękuję wszystkim za dotychczasowe słowa otuchy - proszę o dalsze pozytywne myśli i słowa....
Trzymam kciuki za tego biedaka. Razem ze Steviem i Ramzesem przesyłamy pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń