poniedziałek, 29 grudnia 2014

Spotkajmy się w Warszawie na kawie...


Wizyta w Łazienkach Królewskich, czyli jak śpiewał Stanisław Sojka "...Spotkajmy się, kiedy lampa świeci łaskawie Spotkajmy się, o 23 w Warszawie, na kawie. W Warszawie, na kawie W Warszawie.."

Łazienki Królewskie to istna oaza zwierząt w centrum stolicy. Wszędobylskie wiewiórki, oraz niezliczona ilość ptactwa powoduje, że przekraczając bramy parku wchodzimy jakby do innego świata. W zimowej oprawie wszystko wygląda jeszcze bardziej bajkowo. Romantyczny spacer wśród dumnych pawi, rożnego rodzaju kaczek, gołębi, niezliczonej ilości sikorek oraz ogromnych gawronów jest niezapomniany. W każdym zakątku parku znajdziemy także osoby, które pomagają ptakom przetrwać zimę i przynoszą orzechy, ziarna i inne przysmaki. To naprawdę magiczne miejsce. 







wtorek, 23 grudnia 2014

Wszystkiego dobrego


Czasem wracam myślami do świąt Bożego Narodzenia z dzieciństwa. Moczone migdały na mockę, z których ściągało się „mundurki”, mak na śląskie makówki mielony w domu, blachy kołoczy noszone do piekarni w celu wypieku, cukrowe literki na choince, ja i koty pod stołem bacznie obserwujące sytuację, szukanie ukrytych prezentów w szafie. Radość, gwar, szum, śpiewająca babcia, zapach przypraw i suszonych owoców. Wypatrywanie pierwszej gwiazdki,  kolacja wigilijna, dzielenie się opłatkiem z kotami i wspólne śpiewanie kolęd przy rozpalonej choince… Jestem taka wdzięczna, że mogę mieć w sercu takie wspomnienia, no a teraz sama kreować podobne święta w otoczeniu zwierząt i innych kochających istot, czego i Wam życzę.





poniedziałek, 22 grudnia 2014

Przedświąteczny czas


Przed świętami, jak to przed świętami jestem zabiegana i jak to się mówi nie wiem w co włożyć ręce. Ale generalnie wszystko idzie dobrze, chore kociaki zdrowieją, małe koty rosną i wogóle wszystko jakoś tak fajnie się układa. Nasza niewidoma kotka Żelka przeszła zabieg czyszczenia ząbków, chirurg weterynaryjny nakłuł opuchliznę w łapce i kazało się, że nie ma tam ani krwiaka, ani zmian nowotworowych, tylko ogromy, pourazowy obrzęk mięśnia. Żelka otrzymała antybiotyki, a  29 grudnia będziemy ściągać z łapki szwy i wtedy zaczniemy masaże rehabilitacyjne :) 

A na zdjęciu obok ja i Wiktoria, która ma 12 lat i jest naszą najmłodszą wolontariuszką. Obecnie opiekuje się kotką Daisy, która niedawno przeszła zabieg sterylizacji. To takie krzepiące, że takie młode osoby chcą i zmieniają świąt na lepsze.
Poniżej nasze kociaki na tymczasie - kotka Kenia, oraz maluchy Karioka, Koralia, oraz Dżajant :) Ostatnie zdjęcie to nasz nowy podopieczny, który od jakiegoś czasu przychodzi do punktu karmienia.




 









czwartek, 18 grudnia 2014

Daisy i Żelka

Wczoraj z przychodni weterynaryjnej odbierałam naszą nową podopieczną - podrzuconą pod drzwi kotkę Daisy, która została poddana zabiegowi sterylizacji. Na zdjęciu nasza doktor Karolina z lecznicy doktora Michała Skolika, która z pasją i wielkim oddaniem walczy o każdego fundacyjnego kota oraz o inne zwierzęta, które przychodzą do lecznicy, za co jej z całego serca dziękuję. Dobrze jest spotkać na swojej drodze lekarza z prawdziwym powołaniem :) 

A poniżej nasza niewidoma kicia Żelka, która wczoraj została w przychodni. Niestety obrzęk łapki jest coraz większy. Dzisiaj Żelka będzie miała czyszczony kamień z ząbków oraz nakłuwaną opuchliznę w łapce, aby zobaczyć co się tam złego dzieje i dlaczego kot ciągle kuleje. Bardzo dziękuje za wpłaty na rzecz Żelki. dzięki Wam nie muszę liczyć się z kosztami i zapewnić jej wszystko co najlepsze :) 


wtorek, 16 grudnia 2014

Powrót na zamek Czocha


Ten weekend miałam niesamowitą przyjemność spędzić na Zamku Czocha. Pobyt tam zawsze jest niezapomniany. Zamek osnuty jest wieloma legendami i przebywanie w nim w nocy to niesamowite przeżycie. Piękne wnętrza tym razem były jak z bajki - wystrojone świątecznymi ozdobami i imponujących rozmiarów choinkami, głównie w sali rycerskiej oraz przy recepcji. Dodatkowym atutem zamku jest fakt, iż można przyjechać ze zwierzakiem i ja zwiedzałam zamek z sunią Zorką :) Obsługa zamku jest przesympatyczna, a jedzenie wyśmienite. Część hotelowa urządzona bardzo wygodnie. Oczywiście szukałyśmy na zamku Białej Damy, a więc ducha zaklętej złotowłosej Gertrudy. Najpierw odwiedziłyśmy jej komnatę, a  późną nocą napotkałyśmy... ;) "Tak oto mury starego zamczyska skrywają tajemnicę swe, a region bogaty w historie różne znajduje odbicie w niezwykłej atmosferze, jaka tu panuje. Tym samym zamkowy duch nakazuje nie być obojętnym wobec miejsca tego, każdemu odwiedzającemu wędrowcowi..."








 




piątek, 12 grudnia 2014

Żelka ciąg dalszy


Wczoraj Żelka została "przejęta" i zdiagnozowana przez nasza panią weterynarz Agnieszkę. Najważniejsza wiadomość to taka, że koteczka nie ma zmiany nowotworowej. Po zgoleniu łapki okazało się, że na zgięciu jest obrzęk spowodowany urazem. Żelka jest na sterydach i antybiotyku i w środę idziemy na wizytę kontrolną. Konieczny będzie zabieg usuwania kamienia nazębnego. Ale najważniejsze, że nasza niewidoma koteczka dochodzi do siebie i ma się coraz lepiej. To najlepszy prezent na święta :) 

Prosimy również o wsparcie dla niej. Najbardziej lubi puszki ze sklepu ALDI. Puszki i koce można przynosić do punktu zbiórki w Katowicach przy ulicy Sobieskiego 14 - Drukarnia Cyfrowa EXTRA.com w godzinach 9 - 16.30 


środa, 10 grudnia 2014

Jestem Żelka


Jestem Żelka... mam 5 lat i jestem niewidoma. Koci katar zabrał mi możliwość patrzenia na świat. Jestem kotką wolno żyjącą i wszystko było OK, dopóki nie pojawił się ogromny kocur i nie poturbował mnie. Jestem okropnie pogryziona i nie czuję łapki...

Bardzo prosimy o pomoc w leczeniu Żelkowej łapki, która co prawa nie jest złamana, ale okazuje się że być może kotka ma w niej guza o charakterze złośliwym. Jutro nastąpi dokładna diagnoza i będziemy wiedzieli więcej.
Prosimy o wsparcie dla tej pięknej kici, już tyle w życiu wycierpiała, jest niewidoma a świetnie radzi sobie wśród kotów i niebezpieczeństw osiedla. Chce żyć, jest łagodna i miła :)




poniedziałek, 8 grudnia 2014

Neapol

Goethe powiedział : "Zobaczyć Neapol i umrzeć". Miał rację to przecudne miasto, niebywale zaśmiecone, jednakże posiadające taki urok i klimat, że nie chce się z niego wyjeżdżać. Te parę dni spędzone w Neapolu spowodowały, że zakochałam się w nim. Nad miastem czuwa złowrogi i mroczny, ale wygasły już wulkan Wezuwiusz, a jego dzieło i siłę zniszczenia można zobaczyć w Pompejach. Zatopieni w lawie ludzie i zwierzęta robią ogromne, wstrząsające wrażenie, takie samo zresztą jak wydobyte spod lawy opuszczone miasto... Przekonałam się także, iż nikt na Świecie tak bardzo nie cieszy się na Święta Bożego Narodzenia jak neapolitańczycy. Ulice uroczyście wystrojone, na każdym kroku choinki i inne ozdoby świąteczne, a po specyficzne szopki z Neapolu zjeżdżają się ludzie z całego świata. Neapol posiada także bardzo ładny port, z którego można popłynąć na wyspę Capri. Wąskie, zaciemnione uliczki Neapolu dodają miastu klimatu. Na każdym kroku spotkamy kawiarenki nęcące zapachem kawy oraz niesamowitym wyborem ciast, a także serwisy z pizzą. Pizza jest tam bardzo specyficzna, podawana jest głownie z pomidorami, oliwą z oliwek, serem oraz bazylią, po czym sprzedawcy składają ją na pół i wkładają w serwetkę :) Wrażenie smaku - niezapomniane. Ludzie w Neapolu są uśmiechnięci i przyjaźni, prawie każdy z nich ma psa :) Na uwagę zasługują także przepięknie zaaranżowane stacje metra, każda zrobiona w innym stylu i kolorze. Oczywiście włócząc się po ulicach Neapolu napotkałam organizację zajmującą się wolno żyjącymi kotami miejskimi. Był akurat uliczny dzień adopcyjny  kociaków. KOTY KATOWIC oczywiście wsparły neapolitańskie koty datkiem do skarbonki. U mnie wszystkie drogi prowadzą do... kotów :) Polecam wszystkim to piękne miasto. Już nie mogę doczekać się, kiedy ujrzę je znowu.